Obserwatorzy

poniedziałek, 7 lutego 2011

66. Szlachetna paczka

      W październiku zeszłego roku, za moja zgodą, pedagog szkolna ze szkoły mojego starszego syna zgłosiła nas do programu Szlachetna Paczka. W listopadzie przyszły do domu dwie wolontariuszki zrobić wywiad. Dziewczyny bardzo młode, w tym roku będą zdawały maturę w najlepszym koszalińskim liceum. Wypytały o dochody, wydatki, potrzeby i marzenia. Wszystko zostało zanotowane i...po weryfikacji zostaliśmy ostatecznie zakwalifikowani do programu pomocy. Po kilku dniach nasz profil ukazał się na stronie. Nasza rodzina została wybrana przez Darczyńce, kogo? -  tego nie wiedzieliśmy. 
      1 grudnia dostałam paczkę. Wielkie było moje zdziwienie, ponieważ niczego nie zamawiał i sie niczego nie spodziewałam. Na forum podziękowałam tajemniczemu Mikołajowi. Po tym koleżanka poinformowała mnie, że Mikołaje są na świecie i mam spodziewac sie jeszcze kilku paczuszek. I tak do świąt co jakis czas dochodziła do mnie jakas paczuszka. Taką wielką niespodzianke przygotowały dla mnie koleżanki z chustoforum. W paczuszkach były smakołyki i rzeczy bardzo przydatne.
       Darczyńcą Szlachetnej Paczki, jak sie okazało, także były koleżanki z forum. Chociaż nie obyło się bez przykrego incydentu. Moim marzeniem było dostać maszynę do szycia, bo moja niestety odmówiła posłuszeństwa. Wolontariuszki przyjechały do nas z paczuszkami na chwile przed naszym wyjazdem w Wigilie. były tam smakołyki, słodycze, owoce, makarony itp rzeczy. Chłopcy dostali książki i zabawki, ale maszyny było brak. Miałam info, że ją otrzymam. Pomyślałam, że była po prostu za ciężka i nie została wysłana. Po nowym roku, w czasie rozmów z koleżankami, powiedziałam, ze bedę szyła strój na bal przebierańców Patrykowi i będę go szyła ręcznie, bo moja maszyna zdechła. Jakie było ich zdziwienie, kiedy się okazało, ze obiecana maszyna do mnie nie doszła. Osoba, która była głównym Darczyńcą, zadzwoniła do wolontariuszek. Maszyna do nich doszła, ale nie przekazały jej ponieważ była stara, obdrapana i zaniedbana. Wieczorem przyniosły mi maszynę, którą chciały oddać na złom. 


      A oto jak wygląda ten mój nowy "złom" 



W ramach sprawdzenia czy sie razem dogadamy powstała pieluszka:




Mam nadzieję, że to jednorazowa wpadka wolontariuszy, bo cała akcja jak najbardziej potrzebna i szlachetna.

1 komentarz:

  1. Gratuluję maszyny! Na temat "wpadki" wolontariuszy nie wypowiadam się. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń