Obserwatorzy

niedziela, 18 lipca 2010

48. wygrałam candy... :))

Wczoraj w Koszalinie przeszła nawałnica. W ciągu chwili zrobiło się za oknem szaro, ciemno, zerwał się potężny wiatr, grzmiało i błyskało. Starszemu, chociaż okropnie się bał, zleciłam pilnowanie młodszego, a sama latałam i zamykałam wszystkie okna.
Burza wcale nie była taka duża, porządnie lało może jakieś 7 min, potem jeszcze z 10 min padało, za to wiatr nabroił dużo. Podobno latały dachówki. U mnie na osiedlu połamało drzewo i przewróciło na stojące na parkingu auta. 


Zdjęcia niewyraźne bo robione komórką.


 Muszę się jeszcze pochwalić. Wygrałam candy u Alojka. To moja druga wygrana. Chyba zaczęło mi sprzyjać szczęście w losowaniach, oby tak dalej :))

Ostatnio mało czasu spędzam przy komputerze, więc czas odpowiedzieć na zaległe komentarze. Dziękuję Wam, że jesteście, że czytacie, komentujecie. Wasze ciepłe słowa dodają mi sił i sprawiają duzo radości :)

     Teresko, ten tajemniczy i szarmancki mężczyzna to.. mój starszy synek Patryk. Chociaż niezły z niego diabełek to potrafi czasami zachować się lepiej niż niejeden mężczyzna, a ma dopiero 6 lat. 
      Co do maszyny to jakiś czas temu nie chciała wogóle ze mną współpracowac, ale zaniosłam do przeczyszczenia i regulacji i od tego czasu już lepiej nam się rozmawia :)
      O kilka kwiatuszków to prosiła mnie koleżanka, bo chciała czyś rozweselić swój sweterek. 

      Lucyno, zazdroszczę tak długiego okresu karmienia. Patryka karmiłam 14,5 miesiąca, po czym sam się odstawił. Serce mi pękało, ale to był jego wybór. Mam nadzieję, że teraz też będę długo karmić. Słyszałam już głosy, że skoro mały budzi się w nocy na karmienie to powinnam wieczorem podac mu butlę, bo widocznie głodny i dlatego wstaje. Teraz, kiedy Bartosz nauczył się chodzić, to czas jaki spędzamy na karmieniu jest tylko krótką chwilą, kiedy moge go spokojnie potrzymać znowu w ramionach. No cóż, teraz świat jest duzo ciekawszy niz mama...

      Jolanto, jestem totalnym okazem z kosmosu. Odpowiem na Twoje pytanie: nie powiem, że wógóle, ale najczęściej moje dzieci nie jedzą gotowych dań słoiczkowych, tzn. wogóle nie jedzą obiadków słoiczkowych. Sama wszystko od początku przygotowuję. Patryk jadł trochę deserków, ale tylko dlatego, że mojej babci, ponad 80-letniej kobiecie, łatwiej było podgrzać taki słoiczek. Bartek najczęściej zjada takie deserki u mojej siostry w gościnie, kiedy sama piers mu nie wystarcza. O tym, że robie trochę przetworów na zimę, głównie dżemów, nie bede wspominać... :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz