To był strzał w dziesiątkę.
Miłość od pierwszego zamotania
Koleżanka sprzedawała, więc szybciutko kupiłam.
Długa, tkana, czerwoniutka, milutka, kochana...
długo bym tak mogła
zresztą zobaczcie sami
jak zwykle z szydełkiem, nawet na porodówce leżałam i dziergałam, zanim mały wyskoczył
Wózek? A co to takiego? :)) Stoi i kurz zbiera.
Chociaż musiałam ostatnio się z nim przeprosić. Coś mi wlazło i nie mogę szyją ruszać. A jak nie ruszę to nie zawiążę.
Muszę przyznać, że nie jeździ się źle, tylko opony mam jeszcze letnie :)) bo się ciągle ślizga na śniegu
Co by małemu nie było zimno to uszyłam dwie osłonki do chusty, a z resztek powstały grzechotniki czyli maskotki-grzechotki
Na razie są tylko dwie, ale takie szycie jest jak narkotyk i na pewno będzie ich więcej. Tylko kiedy?
Mam inne zamówienia i nie mam na nie czasu.
Mam inne zamówienia i nie mam na nie czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz