W niedzielę Patrysia rozłożyło. Czuł się źle, ale przeleżał niedzielę i poniedziałek (ledwo zaczął szkołę i już wagary) i mu przeszło. Wczoraj mnie rowaliło na maxa, ledwo żyłam. Ciuchy do poskładania w łóżeczku, pranie na suszarce, łóżko rozwalone, bo z Bartkiem lezymy, a z niezapowiedziana wizytą teściowie przyjechali. Pierwszy raz w życiu miałam ochote ich nie wpuścić.
Dzisiaj już lepiej, ale dalej ledwo żyje. Na dodatek chyba Bartek będzie też chory :((
I teraz Patryś - jako najstarszy mężczyzna w domu - pełni honory pana domu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz