Rok temu obudziłam się po 9 rano z delikatnymi skurczami. Zbudziłam Patryka, powiedziałam, że mama zaczyna rodzić i żeby troche mi pomógł. Miał 5,5 roku, ale zachował sie bardzo odpowiedzialnie. Pomógł złożyć łóżko, przypilnował, kie dy brałam prysznic. Po chwili wpadła moja mama strasznie spanikowana i zabrała Patryka. Zostałam sama... a że dobrze się czułam, skurcze nie były jeszcze bolesne, to: przepakowałam torby bo mi coś tam nie pasowało, pozmywałam naczynia, odkurzyłam mieszkanie. Skurcze zaczęły być mocniejsze i częstsze, ale poszłam jeszcze zrobić opłaty i zakupy.
Dopiero o godzinie 12:43 zadzwoniłam po pogotowie. Oczywiście przez telefon 100 pytań do... i w końcu po 10min przyjechało po mnie 3 nieziemsko przystojnych mężczyzn.
Na porodówce podłączyli mnie to ktg i niestety musiałam leżeć. Ale nudno nie było, chociaż w sali byłam sama, leżałam i dziergałam na szydełku. Po 14, podczas badania, niechcący przebili mi pęcherz płodowy... i wtedy zaczęła się jazda. Skurcze były częste i co raz bardzie nie do zniesienia. Byłam już tym wykończona, więc zasypiałam pomiędzy nimi.
12 sierpnia 2009 roku o godz 15:32 przyszedł na świat Bartoszek. 3590g i 56 cm. Dostał 9 pkt w skali Apgar
Najcudowniejsza istotka... leżał sobie grzecznie, nie płakał, nawet nie kwilił.
A to malutki Bartoszek w pierwszej godzinie życia
100 lat Bartoszku!
OdpowiedzUsuńRozbawiłaś mnie strasznie tym dzierganiem na porodówce:)
Wszystkiego najlepszego, Bartoszku!
OdpowiedzUsuńMagdo, co dziergałaś?