Wczoraj nie miałam już siły nic napisać. Pół dnia siedziałam z dzieciakami na podwórku. Ledwo ich do domu wyciągnęłam. I nie to, że na dobranockę... to było około 21:00. Nie mieli najmniejszej ochoty wracać. Bartosz się nachodził, jak juz nie miał siły to zasuwał na czterech, co doskonale widać na fotce... Tylko trzeba było uciekiniera przytrzymać :))
Jeden i drugi powędrował do prania z porządnym wstępnym namaczaniem. Nie było łatwo doczyścić tych kolan, ale co najważniejsze, a właściwie najdziwniejsze to nie mam pojęcia jak Bartek raczkował po chodniku, że nie ma najmniejszego zadrapania na kolanach.
Kiedy chłopcy w końcu padli...
miałam chwilkę czasu dla siebie. Zajrzałam na kilka stronek, zobaczyć co nowego i...
czekała mnie bardzo miła niespodzianka :))
Pierwszy raz wygrałam candy. A stało się to u Teresy.
Dziękuję Tobie Teresko.
Gratuluję wygranej i dziękuję, że wzięłaś udział w zabawie. Na nagrodę nie mam jeszcze pomysłu, bo to Candy jakoś się samo ogłosiło w trakcie pisania postu. Robótek też mam trochę do wykończenia. Ale myślę, że pod koniec jesieni coś już będę mogła wysłać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń